Obudził mnie dźwięk telefonu.
Powoli otwarłam oczy, ale wszystko co zobaczyłam to rażące słońce.
Nagle przypomniałam sobie gdzie jestem. Dom Jc'ego.
Moje wargi są suche, tak samo jak wnętrze mojej jamy ustnej.
Obracam się na bok, by spojrzeć na zegarek.
12:06
Mój wzrok napotyka szklankę z wodą i tabletkę przeciwbólową. Kiedy to widzę, uświadamiam sobie jak okropny ból czuję w skroniach. Połknęłam pośpiesznie tabletkę i wstałam z łóżka.
Ostatnie co pamiętałam z wczorajszej nocy to nieszczęsny pocałunek z Drew i powrót do domu około piątej nad ranem. Jak znalazłam się w łóżku, nie mam pojęcia.
Weszłam do łazienki i oblałam swoją twarz zimną wodą, by się obudzić. Jednak nawet to nie podziałało.
Zeszłam na dół, gdzie spodziewałam się spotkać któregoś z domowników.
Zamiast tego spotkałam tylko Kiana, stojącego w kuchni w samych bokserkach.
Chrząknęłam nieznacznie, a chłopak odwrócił się w moją stronę i zlustrował moją sylwetkę.
- Cześć- przywitałam się, na co on rzucił krótkie "siema" i nalał sobie do szklanki wody z kranu, z którą wyszedł z kuchni. Zrobiłam to co on, nalałam wody do szklanki i natychmiast wlałam płyn do ust.
Już jutro miałam lecieć do Coventry, by pozałatwiać swoje sprawy. Usiadłam przy stole w jadalni i zaczęłam rozmyślać czy jest to aby dobry pomysł.
Może powinnam najpierw porozmawiać z państwem Forest? Wyjaśnić dlaczego uciekłam?
Sama nie wiedziałam co robić.
Usłyszałam za sobą kroki, kiedy się odwróciłam zobaczyłam ubranego już Kiana, który chyba miał zamiar wyjść.
- Kian?- zagadnęłam cicho.
- Tak?
- Jedziesz już?
- Tak.
- Mógłbyś mnie gdzieś podwieźć?- zapytałam z nadzieją w głosie.
- Jeśli się pośpieszysz i będziesz gotowa w dwie minuty to tak.
- Dzięki- rzuciłam i pędem ruszyłam na górę po swoje rzeczy. Na nogi naciągnełam dresy i zbiegłam na dół z torbą w ręce. Chłopaka nie było już w domu. Wyszłam na podwórko, gdzie, całe szczęście, stał i palił papierosa. Oparty o drzwi samochodu, w skórzanej kurtce, z papierosem między wargami wyglądał niesamowicie seksownie. Ave, uspokój się!
-Wsiadaj- powiedział, a ja posłusznie zrobiłam to co mi kazał.
Po chwili siedział koło mnie i odpalał swoje BMW.
- Gdzie mam cię zawieźć?
- Do prokuratora Foresta- przęłknęłam głośno ślinę. Czy na pewno dobrze robiłam?
Oparłam głowę o zimną szybę i do końca podróży się nie odzywałam.
Kian nucił coś pod nosem, kiedy zadzwonił jego telefon.
- Halo?- odebrał.- Nie, spóźnie się chwilę. Tak, będę za piętnaście minut. Czekajcie na mnie, beze mnie nic nie dotykajcie.
Kiedy się rozłączył, zerknął na mnie z ukosa.
- Serio jesteś pieprzoną córeczką prokuratora?- zapytał.
- Tak.
Kiedy zatrzymaliśmy się pod domem Forestów, moje ciało było jakby z kamienia. Nie mogłam się ruszyć.
- Mam ci otworzyć drzwi, księżniczko?- zapytał kpiąco Kian.
- Nie trzeba- rzuciłam oschle i wyszłam z samochodu. Nie zdążyłam mu nawet podziękować, ponieważ odjechał, gdy tylko zamknęłam drzwi.
Podeszłam do drzwi i zapukałam nim mogłam się rozmyślić.
Usłyszałam kroki po drugiej stronie i przez chwilę zastanawiałam się czy nie uciec.
Nie ma mowy! Zostajesz tam i wszystko wyjaśniasz!
Drzwi otworzył Oliver. Był ubrany w spodnie khaki i koszulkę polo.
Kiedy mnie zobaczył miał zaskoczoną minę, ale po chwili wpuścił mnie do domu. Przeszłam korytarzem do jadalni, w której siedziała Chloe nad kubkiem kawy.
Odwróciła sie w moją stronę i wstała. Kiedy wraz z mężem stają obok mnie, rzucam im się w ramiona i mocno ich przytulam. Kiedy opowiem im nieco o moim życiu, może nie być już tak kolorowo.
Oby dwoje odwzajemniają uścisk, a ja czuję przypływ energii, by wszystko im opowiedzieć.
Kiedy usiedliśmy przy stole, zaczęłam opowiadać.
Był letni dzień. Jak każdy, spędzałam go w Coventry. Wraz z Gerardem wyszliśmy na "spacer".
Każdy z nas w kieszeniach miał upchnięte zioło i kokę. Miałam na sobie szarą bluzę, pod którą chowałam pistolet. Naszym zadaniem było dostarczyć dragi do magazynów za Holy Trinity. Gerard uproczywie potrzebował pieniędzy, a ja nie mogłam go opuścić, byłam jego jedyną i najlepszą przyjaciółką. Aby odsunąć od siebie podejrzenia najpierw weszlismy do kościoła, później obeszliśmy go, jakbyśmy go naprawdę oglądali. Oczywiście, był bardzo piękny, ale nie miałam wtedy głowy, by skupić się na jego podziwianiu. Po kilku minutach poszliśmy w stronę magazynów- siedziby wszystkich zakazanych gości. To nie był pierwszy raz Gerarda, gdy coś przemycał. Pod wskazanych magazynem przyrzekliśmy sobie, że na zawsze będziemy razem. W końcu Gerard zadudnił dłonią w bramę magazynu. Po chwili ta otwarła się, a dwóch gości wciągnęło nas do środka. Jeden z nich trzymal mocno moje ramię, w którym po chwili straciłam czucie. Po kilku minutach dowiedziałam się, że to wszystko ustawka. Nie było żadnego zlecenia. Na tyłach magazynu czekała już na nas policja. Szarpałam się, kopałam i krzyczałam, ale nie poskutkowało. Koleś, który mnie trzymał nie chciał mnie puścić. Gdy w końcu przechwyciła mnie policjantka, przeszukała mnie. Znalazła narkotyki i broń.
Jako, że byłam nieletnia, skazano mnie na osiemnaście miesięcy pozbawienia wolności za posiadanie broni i posiadanie oraz przemyt narkotyków. Pieprzone osiemnaście miesięcy spędziłam w poprawczaku. Za bójkę w tamtejszej stołówce, dostałam cztery miesiące prac społecznych. Gerard wtedy dostał siedem miesięcy odsiatki i trzy miesiące prac społecznych za przemyt. Każda spotkana osoba w ośrodku mną pomiatała i poniewierała.
Kiedy skończyłam swój monolog, oby dwoje patrzą na mnie z przerażeniem w oczach. Stwierdziłam, że lepiej będzie, jeśli ich teraz zostawię. Wstałam od stołu i pokierowałam się ku wyjściu.
Czemu moje życie jest takie pojebane? Boże, czemu wszystko muszę zawsze zepsuć?
Postanowiłam, że wrócę do Jc'ego, a jutro rano wyjadę z Kalifornii.
Weszłam do łazienki i oblałam swoją twarz zimną wodą, by się obudzić. Jednak nawet to nie podziałało.
Zeszłam na dół, gdzie spodziewałam się spotkać któregoś z domowników.
Zamiast tego spotkałam tylko Kiana, stojącego w kuchni w samych bokserkach.
Chrząknęłam nieznacznie, a chłopak odwrócił się w moją stronę i zlustrował moją sylwetkę.
- Cześć- przywitałam się, na co on rzucił krótkie "siema" i nalał sobie do szklanki wody z kranu, z którą wyszedł z kuchni. Zrobiłam to co on, nalałam wody do szklanki i natychmiast wlałam płyn do ust.
Już jutro miałam lecieć do Coventry, by pozałatwiać swoje sprawy. Usiadłam przy stole w jadalni i zaczęłam rozmyślać czy jest to aby dobry pomysł.
Może powinnam najpierw porozmawiać z państwem Forest? Wyjaśnić dlaczego uciekłam?
Sama nie wiedziałam co robić.
Usłyszałam za sobą kroki, kiedy się odwróciłam zobaczyłam ubranego już Kiana, który chyba miał zamiar wyjść.
- Kian?- zagadnęłam cicho.
- Tak?
- Jedziesz już?
- Tak.
- Mógłbyś mnie gdzieś podwieźć?- zapytałam z nadzieją w głosie.
- Jeśli się pośpieszysz i będziesz gotowa w dwie minuty to tak.
- Dzięki- rzuciłam i pędem ruszyłam na górę po swoje rzeczy. Na nogi naciągnełam dresy i zbiegłam na dół z torbą w ręce. Chłopaka nie było już w domu. Wyszłam na podwórko, gdzie, całe szczęście, stał i palił papierosa. Oparty o drzwi samochodu, w skórzanej kurtce, z papierosem między wargami wyglądał niesamowicie seksownie. Ave, uspokój się!
-Wsiadaj- powiedział, a ja posłusznie zrobiłam to co mi kazał.
Po chwili siedział koło mnie i odpalał swoje BMW.
- Gdzie mam cię zawieźć?
- Do prokuratora Foresta- przęłknęłam głośno ślinę. Czy na pewno dobrze robiłam?
Oparłam głowę o zimną szybę i do końca podróży się nie odzywałam.
Kian nucił coś pod nosem, kiedy zadzwonił jego telefon.
- Halo?- odebrał.- Nie, spóźnie się chwilę. Tak, będę za piętnaście minut. Czekajcie na mnie, beze mnie nic nie dotykajcie.
Kiedy się rozłączył, zerknął na mnie z ukosa.
- Serio jesteś pieprzoną córeczką prokuratora?- zapytał.
- Tak.
Kiedy zatrzymaliśmy się pod domem Forestów, moje ciało było jakby z kamienia. Nie mogłam się ruszyć.
- Mam ci otworzyć drzwi, księżniczko?- zapytał kpiąco Kian.
- Nie trzeba- rzuciłam oschle i wyszłam z samochodu. Nie zdążyłam mu nawet podziękować, ponieważ odjechał, gdy tylko zamknęłam drzwi.
Podeszłam do drzwi i zapukałam nim mogłam się rozmyślić.
Usłyszałam kroki po drugiej stronie i przez chwilę zastanawiałam się czy nie uciec.
Nie ma mowy! Zostajesz tam i wszystko wyjaśniasz!
Drzwi otworzył Oliver. Był ubrany w spodnie khaki i koszulkę polo.
Kiedy mnie zobaczył miał zaskoczoną minę, ale po chwili wpuścił mnie do domu. Przeszłam korytarzem do jadalni, w której siedziała Chloe nad kubkiem kawy.
Odwróciła sie w moją stronę i wstała. Kiedy wraz z mężem stają obok mnie, rzucam im się w ramiona i mocno ich przytulam. Kiedy opowiem im nieco o moim życiu, może nie być już tak kolorowo.
Oby dwoje odwzajemniają uścisk, a ja czuję przypływ energii, by wszystko im opowiedzieć.
Kiedy usiedliśmy przy stole, zaczęłam opowiadać.
Był letni dzień. Jak każdy, spędzałam go w Coventry. Wraz z Gerardem wyszliśmy na "spacer".
Każdy z nas w kieszeniach miał upchnięte zioło i kokę. Miałam na sobie szarą bluzę, pod którą chowałam pistolet. Naszym zadaniem było dostarczyć dragi do magazynów za Holy Trinity. Gerard uproczywie potrzebował pieniędzy, a ja nie mogłam go opuścić, byłam jego jedyną i najlepszą przyjaciółką. Aby odsunąć od siebie podejrzenia najpierw weszlismy do kościoła, później obeszliśmy go, jakbyśmy go naprawdę oglądali. Oczywiście, był bardzo piękny, ale nie miałam wtedy głowy, by skupić się na jego podziwianiu. Po kilku minutach poszliśmy w stronę magazynów- siedziby wszystkich zakazanych gości. To nie był pierwszy raz Gerarda, gdy coś przemycał. Pod wskazanych magazynem przyrzekliśmy sobie, że na zawsze będziemy razem. W końcu Gerard zadudnił dłonią w bramę magazynu. Po chwili ta otwarła się, a dwóch gości wciągnęło nas do środka. Jeden z nich trzymal mocno moje ramię, w którym po chwili straciłam czucie. Po kilku minutach dowiedziałam się, że to wszystko ustawka. Nie było żadnego zlecenia. Na tyłach magazynu czekała już na nas policja. Szarpałam się, kopałam i krzyczałam, ale nie poskutkowało. Koleś, który mnie trzymał nie chciał mnie puścić. Gdy w końcu przechwyciła mnie policjantka, przeszukała mnie. Znalazła narkotyki i broń.
Jako, że byłam nieletnia, skazano mnie na osiemnaście miesięcy pozbawienia wolności za posiadanie broni i posiadanie oraz przemyt narkotyków. Pieprzone osiemnaście miesięcy spędziłam w poprawczaku. Za bójkę w tamtejszej stołówce, dostałam cztery miesiące prac społecznych. Gerard wtedy dostał siedem miesięcy odsiatki i trzy miesiące prac społecznych za przemyt. Każda spotkana osoba w ośrodku mną pomiatała i poniewierała.
Kiedy skończyłam swój monolog, oby dwoje patrzą na mnie z przerażeniem w oczach. Stwierdziłam, że lepiej będzie, jeśli ich teraz zostawię. Wstałam od stołu i pokierowałam się ku wyjściu.
Czemu moje życie jest takie pojebane? Boże, czemu wszystko muszę zawsze zepsuć?
Postanowiłam, że wrócę do Jc'ego, a jutro rano wyjadę z Kalifornii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz