JC'S POV
Wiart rozwiewał moje włosy, gdy przejeżdżałem ulicami Los Angeles.
Niebo było ciemne, przez co na ulicach praktycznie nikogo nie było.
Telefon Ave mnie zaniepokoił. Przez głowę przeszło mi tysiąc różnych myśli.
Kiedy na horyzoncie zobaczyłem plaże, natychmiast przyśpieszyłem.
Ave stała na skraju plaży, więc zatrzymałem się i wskazałem by wsiadła.
Dziewczyna przebiegła przed maską samochodu i wsiadła na miejsce pasażera, rzucając jednocześnie torbę na tylnie siedzenia.
- Przepraszam, wiem, ze miałeś plany- powiedziała odwracajac się w moją stronę. No tak, zupełnie zapomniałem, że miałem się spotkać z Kian'em.
- Co się dzieje?
- Pewnie wiedziałeś, że Forest jest prokuratorem, co?- zapytała.
Spojrzałem uwąznie na jej twarz. Przebiegł przez nią cień, którego nie mogłem zidentyfikować.
Pokiwałem głową.
- A ja nie. Dlatego muszę jak najszybciej wrócić do Anglii i załatwić kilka spraw.
- Jakich spraw?- zapytałem, mrużąc oczy.
- Posłuchaj. Mimo, że mam dopiero pieprzone siedemnaście lat, mam na głowie kuratora od czternastu miesięcy. Wiesz co to znaczy? Że nie mogę zostać w tej idealnej rodzince. Muszę oszukać system, żeby móc wrócić. Nie wyobrażasz sobie chyba karanej dziewczyny, jako idealnej córeczki prokuratora, prawda?
Pokręciłem głową.
- No właśnie- powiedziała i odwróciła głowę do okna.
- Kiedy chcesz wyjechać?- odezwałem się w końcu.
- Jak najszybciej. Nie chcę, ale muszę.
- Załatwię ci lot do Anglii w poniedziałek. Wcześniej nie da rady- powiedziałem.
Znów odwróciła się w moją stronę. Spojrzałem w jej okrągłe oczy i wiedziałem, że muszę jej pomóc.
- Naprawdę mi pomożesz?
- Oczywiście, Ave. A do poniedziałku zatrzymasz się u mnie- dotykam delikatnie jej dłoni.
- Dziękuję- uśmiecha się i pokazuje swoje zniewalająco białe zęby.
Resztę drogi spędzamy w ciszy. Jest to kojąca cisza.
W końcu zatrzymuję samochód na podjeździe pod moim domem.
- Zapraszam- mówię, chichocząc. Biorę torbę Ave z tylniego siedzenia i puszczam ją przodem.
- Zaczekaj chwilę. Wykonam tylko jeden telefon i zaraz pójdziemy do domu- zapewniłem ją, po czym wybrałem numer Kian'a.
- Hej, stary. Słuchaj, muszę odwołać nasze spotkanie, ponieważ Ave dzisiaj u mnie nocuje.
- A może wpadniecie do Classic'a?
- Dobry pomysł, zaproponuję jej to.- powiedziałam i się rozłączyłem.
Podszedłem do niej i zaprosiłem do domu.
Otwarłem przed nią drzwi, a ona wstrzymała oddech.
- Coś się stało?- zapytałem.
- Nie chcę robić kłopotu twoim rodzicom- szepnęła.
- Daj spokój- wybuchnąłem głośnym śmiechem.
- Jc, czy to ty?- usłyszałem głos matki z kuchni.
- Tak, mamo, to ja- krzyknąłem w odpowiedzi.
Po chwili usłyszałem stukot jej wysokich obcasów i ujrzałem ją w holu.
- Mamo, to jest Ave. Zostanie u nas do poniedziałku. Jest to córka państwa Forest. Gdyby o nią pytali, nic o niej nie wiesz, dobrze?
- Oczywiście synku. Ave, czuj sie u nas jak u siebie w domu- uśmiechnęła się do dziewczyny, czym dodała jej otuchy.
- Dziękuję bardzo, pani Caylen. Mam nadzieję, że nie robię dużego kłopotu.
- Żadnego kłopotu, kochanie. Chodźcie, zrobiłam kolację.
Postawiłem torbę z rzeczami Ave przy schodach i zaprowadziłem ją do jadalni. Usiedliśmy przy stole, a po chwili matka przyniosła nam talerze zapełnione krewetkami.
- Macie jakieś plany?- zapytała, siadając przed nami.
- Cóż, pomyślałem, ze może pójdziemy do Classic'a- powiedziałem, a Ave spojrzała na mnie zdziwiona.- No co?
- Nie wiedziałam, że chcesz gdzieś wychodzić- powiedziała, przewracając oczami.
- Ave, jeśli chcesz możesz zostać w domu, a Jc pojedzie sam- odezwała się matka.
- Dziękuję bardzo- uśmiechnęła się wdzięcznie dziewczyna.
- O nie, nie. Ave jedzie ze mną, bo musimy coś obgadać- powiedziałem, po czym zjadłem ostatnią krewetkę.
- No dobrze- znów przewróciła oczami.
- Jeśli chcesz, możesz pożyczyć jakąś sukienkę od siostry Jc'ego- zaoferowała matka.
- Jeśli mogę... Nie wzięłam żadnej sukienki z domu.
- Żaden problem, kochanie. Chodźmy więc na górę, by coś wybrać- dziewczyna kiwnęła tylko głową w odpowiedzi.- Jc, ty także idź się przebrać. Wiem, że dzisiejsza impreza zaczyna się za godzinę.
Wstałem posłusznie od stołu, po czym powędrowałem na górę. Z moja matką od zawsze łączyła mnie silna więź. Nie jestem synkiem mamusi, który nie potrafi się jej sprzeciwić. Wręcz przeciwnie, ale mam do niej ogromny szacunek.
Wszedłem do garderoby, by wybrać odpowiedni strój. Po chwili, gdy już wybrałem garnitur, w którym chcę iść, skierowałem się do łazienki, by się przygotować.
Po szybkim prysznicu i ułożeniu włosów, ubrałem czarny garnitur, białą koszulę oraz czarny wąski krawat.
Wszedłem do pokoju mojej siostry, w którym zniknęła Ave wraz z moja matką jakieś dwadzieścia minut temu.
- Ave, jesteś gotowa?- zapytałem, stając przed garderobą.
- Jeszcze chwilę- usłyszałem głos dziewczyny.
Stanąłem przed lustrem i poprawiłem krawat, przejechałem dłonią po włosach, by lekko je postawić. Zniecierpliwiony oparłem się o ścianę i przymknąłem oczy. Była już 19:30, więc mieliśmy tylko pół godziny by dojechać na miejsce. Usłyszałem ciche chrząknięcie. Otwarłem oczy i ujrzałem Ave.
Była ubrana w czarną, obcisłą sukienkę, czarne szpilki niebezpiecznie wydłużały jej nogi, jej włosy były delikatnie pofalowane, a makijaż rozświetlał jej twarz.
- Dobra, musimy się pośpieszyć bo jeszcze chwila i nas nie wpuszczą- powiedziałem.
Po setce podziękowań dla mojej matki, w końcu wyszliśmy. Otworzyłem drzwi samochodu przed dziewczyną, by mogła wsiąść.
- Naprawdę musze z tobą jechać?- zapytała Ave, gdy wsiadłem za kierownicę.
- Tak.
Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę autostrady.
- Tak właściwie to co to jest Classic?- zmrużyła oczy.
- Klub.
- I do klubu tak się ubraliśmy?- zapytała, wskazując na mój garnitur i swoją sukienkę.
-Mhm- pokiwałem głową.- To jest najbardziej ekskluzywny klub w Californi i nie wpuszczają tam byle kogo.
W odpowiedzi tylko przewróciła oczami. W tym samym czasie włączyłem radio, w którym leciała piosenka Lost Frequecies. Dziewczyna wyciągnęła dłoń do radia, by je podgłośnić.
- A tak właściwie, to co musimy obgadać?- zapytała.
- Cóż, w klubie powinien dzisiaj być pewnien chłopak, który w poniedziałek poleci z tobą do Coventry i zostanie tam z tobą, tak długo, jak będzie to potrzebne,
- Nie potrzebuję ochrony. Myślałam, że tylko wsadzisz mnie w samolot.
- Ave, nie. To nie ochrona. Ten człowiek potrafi wszystko. Będzie ci potrzebny, zaufaj mi- uśmiechnąłem się do niej porozumiewawczo.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, którą zakłócała muzyka plynąca z radia. Kiedy zatrzymałem samochód przed klubem, niemal natychmiast u drzwi zjawił się mężczyzna, któremu podałem kluczyki, by mógł zaparkować.
Przeszliśmy przez chodnik prowadzący do budynku, w którym rozbrzmiewała głośna muzyka.
- Nienawidzę takich klimatów- zajęczała Ave, wskazując na wszystkie pary ubrane w czarne sukienki i garnitury.
Weszlißmy do środka, w którym było pełno ludzi. Zręcznie wyminąłem kolejkę do sali głównej, ciągnąc za sobą Ave.
- Jc, nie chcę nic mówić, ale wiesz, że powinniśmy stać w kolejce?- usłyszałem głos zza siebie.
- Ave, ja tutaj nie czekam- krzyknąłem w odpowiedzi, ponieważ muzyka stawała się co raz głośniejsza.
W końcu przeszliśmy obok baru, przy którym stało około pięćdziesięciu osób. Z daleka zobaczyłem nasz stolik, a przy nim moich znajomych, miedzy innymi Kian'a i Drew'a, który miał lecieć do Anglii wraz z Ave już za dwa dni.
Dźwignąłem rękę w ich kierunku, pokazując, że już jesteśmy.
- Hej, stary- rzucił w moją stronę Drew, przekrzykując muzykę.
- Siema- przybiłem mu piątkę. - To jest Ave, moja przyjaciółka- przedstawiłem wszystkim moją towarzyszkę.
- Hej- uśmiechnęła się czarujaco. Gdyby można było pieprzyć wzrokiem, Ave dawno byłaby przeleciana przed Drew.
Pete, siedzący obok dwóch panienek, zagwizdał na widok dziewczyny.
Connor i Ricky tylko wytrzeszczyli oczy, kiedy zobaczyli tyłek dziewczyny.
Tylko Kian nie zwrócił na nią uwagi.
- Siadaj koło mnie Ave!- zawołał Ricky, wskazując miejsce między sobą, a Connorem.
- Co ty, daj spokój. Siądź ze mną- zaprosił ją do siebie Pete.
- Chłopaki, dajcie spokój. Ave na pewno siądzie ze mną- poklepał miejsce obok siebie Drew.
- O Boże, chłopaki!- zbeształa ich dziewczyna. W końcu wybrała miejsce obok Drew, a po chwili siedział obok niej również Pete, który porzucił swoje dwie towarzyszki. Usiadłem na przeciwko nich w czarnym fotelu.
Kelnerka podchodziła do nas średnio co dziesięćminut, przynosząc co raz więcej kieliszków czy szklanek z drinkami.
AVE'S POV
Wieczór z każdym wypitym drinkiem mijał szybciej. Otaczający mnie ludzie byli nie mniej pijani niż ja.
Nie raz tego wieczoru wylądowałam na kolanach Pete'a czy Drew. Cóż, nie można ukryć, że oboje są niesamowicie przystojni. Okej, przyznaję. Za dużo wypiłam, ale co z tego? Kto mi zabroni?
Rodzice? Pan prokurator?
- Ave, zatańczymy?- usłyszałam gorący oddech na szyi i natychmiast wróciłam do rzeczywistości.
Siedziałam na kolanach Pete'a. To, że był ode mnie o wiele starszy, nie przeszkadzało mi, by z nim flirtować. Połowa znajomych Jc'ego była ode mnie o wiele starsza. Z resztą, już w Coventry kolegowałam się ze starszymi chłopakami, takimi jak Gerard.
- Chodźmy- odpowiedziałam na jego propozycję. Zeszłam z jego kolan i poprowadziłam za rękę na parkiet, na którym było mnóstwo osób.
Kiedy stanęliśmy na parkiecie, przeskanowałam całe jego ciało. Był ubrany z czarne rurki, białą koszulę i szarą marynarkę. Jego szyję zdobiła czarna mucha. Wyglądał tak seksownie.
Tańczyliśmy przez kilka piosenek. Kilka dziewczyn próbowało do niego dołączyć.
Widać było, ze był prawdziwym kobieciarzem. Już kiedy weszliśmy, siedział z dwoma panienkami.
Na sali cały czas było jasno od mrugających, kolorowych świateł.
- Wyglądasz nisamowicie- szepnął mi do ucha chłopak, muskając moje ucho swoimi wargami.
Zaśmiałam się cicho i podziękowałam mu.
- Chodźmy się napić- uśmiechnęłam się. Musiałam się zrelaksować przed poniedziałkowym lotem do Anglii.
Podeszliśmy do baru, który trochę opustoszał.
- Dwa shoty, proszę!- krzyknął Pete do barmana. Ten tylko skinął głową i podał nasze zamówienie.
Po chwili różowy alkohol wypalał mój przełyk, a Pete poprosił o jeszcze jeden kieliszek. Zrobiłam to samo.
Kilka minut potem śmiałam się z kawału, który opowiadał pijany Pete.
- Chodźmy do naszego stolika- powiedział, kiwając się na nogach.
Przechodząc przez parkiet, klepnął jakąś dziewczynę w tyłek. Dziewczyna była nieźle zalana, więc gdy się odwróciła tylko sie na niego rzuciła.
Przwróciłam oczami i za sprawą alkoholu stwierdziłam, że czas, by poflirtować z Drew.
Podeszłam do stolika, przy którym pojawiło się więcej osób.
Moje miejsce koło Drew było zajęte, więc wcisnęłam sie na fotel obok Jc'ego.
- Gdzie Pete?- zapytał rozbiawiony chłopak, obejmując mnie ramieniem.
- Jakaś laska sie na niego rzuciła- roześmiałam się, a razem ze mną Jc.
- Z czego się śmiejecie?- zapytał Connor.
- Jakaś laska rzuciła się na Pete'a- odpowiedział Jc.
- O Boże, nie- wybuchnął gromkim śmiechem chłopak i natychmiast opowiedział reszcie co wydarzyło się na parkiecie. Już po chwili wszyscy się śmiali, a Ricky'emu kapały łzy rozbawienia z oczu.
- On to ma szczęście!- krzyknął pijany Drew. Nieznany chłopak, który koło niego siedział wstał, więc szybko zajęłam jego miejsce.
- No proszę. Kto to się znów pojawił?- usmiechnął się i przysunął sie bliżej mnie. Aby być jeszcze bliżej, wziął mnie na swoje kolana.- Co ty na to, żeby się jeszcze napić?
Skinełam głową, a Drew podał mi szklankę z drinkiem 'Sex on the Beach'.
Następne co pamiętam z tego wiczoru to tylko urywki. Taniec z Drew. Pocałunek z Drew. Taniec... Czekaj, co?
Pocałowałam Drew?!
- Jakich spraw?- zapytałem, mrużąc oczy.
- Posłuchaj. Mimo, że mam dopiero pieprzone siedemnaście lat, mam na głowie kuratora od czternastu miesięcy. Wiesz co to znaczy? Że nie mogę zostać w tej idealnej rodzince. Muszę oszukać system, żeby móc wrócić. Nie wyobrażasz sobie chyba karanej dziewczyny, jako idealnej córeczki prokuratora, prawda?
Pokręciłem głową.
- No właśnie- powiedziała i odwróciła głowę do okna.
- Kiedy chcesz wyjechać?- odezwałem się w końcu.
- Jak najszybciej. Nie chcę, ale muszę.
- Załatwię ci lot do Anglii w poniedziałek. Wcześniej nie da rady- powiedziałem.
Znów odwróciła się w moją stronę. Spojrzałem w jej okrągłe oczy i wiedziałem, że muszę jej pomóc.
- Naprawdę mi pomożesz?
- Oczywiście, Ave. A do poniedziałku zatrzymasz się u mnie- dotykam delikatnie jej dłoni.
- Dziękuję- uśmiecha się i pokazuje swoje zniewalająco białe zęby.
Resztę drogi spędzamy w ciszy. Jest to kojąca cisza.
W końcu zatrzymuję samochód na podjeździe pod moim domem.
- Zapraszam- mówię, chichocząc. Biorę torbę Ave z tylniego siedzenia i puszczam ją przodem.
- Zaczekaj chwilę. Wykonam tylko jeden telefon i zaraz pójdziemy do domu- zapewniłem ją, po czym wybrałem numer Kian'a.
- Hej, stary. Słuchaj, muszę odwołać nasze spotkanie, ponieważ Ave dzisiaj u mnie nocuje.
- A może wpadniecie do Classic'a?
- Dobry pomysł, zaproponuję jej to.- powiedziałam i się rozłączyłem.
Podszedłem do niej i zaprosiłem do domu.
Otwarłem przed nią drzwi, a ona wstrzymała oddech.
- Coś się stało?- zapytałem.
- Nie chcę robić kłopotu twoim rodzicom- szepnęła.
- Daj spokój- wybuchnąłem głośnym śmiechem.
- Jc, czy to ty?- usłyszałem głos matki z kuchni.
- Tak, mamo, to ja- krzyknąłem w odpowiedzi.
Po chwili usłyszałem stukot jej wysokich obcasów i ujrzałem ją w holu.
- Mamo, to jest Ave. Zostanie u nas do poniedziałku. Jest to córka państwa Forest. Gdyby o nią pytali, nic o niej nie wiesz, dobrze?
- Oczywiście synku. Ave, czuj sie u nas jak u siebie w domu- uśmiechnęła się do dziewczyny, czym dodała jej otuchy.
- Dziękuję bardzo, pani Caylen. Mam nadzieję, że nie robię dużego kłopotu.
- Żadnego kłopotu, kochanie. Chodźcie, zrobiłam kolację.
Postawiłem torbę z rzeczami Ave przy schodach i zaprowadziłem ją do jadalni. Usiedliśmy przy stole, a po chwili matka przyniosła nam talerze zapełnione krewetkami.
- Macie jakieś plany?- zapytała, siadając przed nami.
- Cóż, pomyślałem, ze może pójdziemy do Classic'a- powiedziałem, a Ave spojrzała na mnie zdziwiona.- No co?
- Nie wiedziałam, że chcesz gdzieś wychodzić- powiedziała, przewracając oczami.
- Ave, jeśli chcesz możesz zostać w domu, a Jc pojedzie sam- odezwała się matka.
- Dziękuję bardzo- uśmiechnęła się wdzięcznie dziewczyna.
- O nie, nie. Ave jedzie ze mną, bo musimy coś obgadać- powiedziałem, po czym zjadłem ostatnią krewetkę.
- No dobrze- znów przewróciła oczami.
- Jeśli chcesz, możesz pożyczyć jakąś sukienkę od siostry Jc'ego- zaoferowała matka.
- Jeśli mogę... Nie wzięłam żadnej sukienki z domu.
- Żaden problem, kochanie. Chodźmy więc na górę, by coś wybrać- dziewczyna kiwnęła tylko głową w odpowiedzi.- Jc, ty także idź się przebrać. Wiem, że dzisiejsza impreza zaczyna się za godzinę.
Wstałem posłusznie od stołu, po czym powędrowałem na górę. Z moja matką od zawsze łączyła mnie silna więź. Nie jestem synkiem mamusi, który nie potrafi się jej sprzeciwić. Wręcz przeciwnie, ale mam do niej ogromny szacunek.
Wszedłem do garderoby, by wybrać odpowiedni strój. Po chwili, gdy już wybrałem garnitur, w którym chcę iść, skierowałem się do łazienki, by się przygotować.
Po szybkim prysznicu i ułożeniu włosów, ubrałem czarny garnitur, białą koszulę oraz czarny wąski krawat.
Wszedłem do pokoju mojej siostry, w którym zniknęła Ave wraz z moja matką jakieś dwadzieścia minut temu.
- Ave, jesteś gotowa?- zapytałem, stając przed garderobą.
- Jeszcze chwilę- usłyszałem głos dziewczyny.
Stanąłem przed lustrem i poprawiłem krawat, przejechałem dłonią po włosach, by lekko je postawić. Zniecierpliwiony oparłem się o ścianę i przymknąłem oczy. Była już 19:30, więc mieliśmy tylko pół godziny by dojechać na miejsce. Usłyszałem ciche chrząknięcie. Otwarłem oczy i ujrzałem Ave.
Była ubrana w czarną, obcisłą sukienkę, czarne szpilki niebezpiecznie wydłużały jej nogi, jej włosy były delikatnie pofalowane, a makijaż rozświetlał jej twarz.
- Dobra, musimy się pośpieszyć bo jeszcze chwila i nas nie wpuszczą- powiedziałem.
Po setce podziękowań dla mojej matki, w końcu wyszliśmy. Otworzyłem drzwi samochodu przed dziewczyną, by mogła wsiąść.
- Naprawdę musze z tobą jechać?- zapytała Ave, gdy wsiadłem za kierownicę.
- Tak.
Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę autostrady.
- Tak właściwie to co to jest Classic?- zmrużyła oczy.
- Klub.
- I do klubu tak się ubraliśmy?- zapytała, wskazując na mój garnitur i swoją sukienkę.
-Mhm- pokiwałem głową.- To jest najbardziej ekskluzywny klub w Californi i nie wpuszczają tam byle kogo.
W odpowiedzi tylko przewróciła oczami. W tym samym czasie włączyłem radio, w którym leciała piosenka Lost Frequecies. Dziewczyna wyciągnęła dłoń do radia, by je podgłośnić.
- A tak właściwie, to co musimy obgadać?- zapytała.
- Cóż, w klubie powinien dzisiaj być pewnien chłopak, który w poniedziałek poleci z tobą do Coventry i zostanie tam z tobą, tak długo, jak będzie to potrzebne,
- Nie potrzebuję ochrony. Myślałam, że tylko wsadzisz mnie w samolot.
- Ave, nie. To nie ochrona. Ten człowiek potrafi wszystko. Będzie ci potrzebny, zaufaj mi- uśmiechnąłem się do niej porozumiewawczo.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, którą zakłócała muzyka plynąca z radia. Kiedy zatrzymałem samochód przed klubem, niemal natychmiast u drzwi zjawił się mężczyzna, któremu podałem kluczyki, by mógł zaparkować.
Przeszliśmy przez chodnik prowadzący do budynku, w którym rozbrzmiewała głośna muzyka.
- Nienawidzę takich klimatów- zajęczała Ave, wskazując na wszystkie pary ubrane w czarne sukienki i garnitury.
Weszlißmy do środka, w którym było pełno ludzi. Zręcznie wyminąłem kolejkę do sali głównej, ciągnąc za sobą Ave.
- Jc, nie chcę nic mówić, ale wiesz, że powinniśmy stać w kolejce?- usłyszałem głos zza siebie.
- Ave, ja tutaj nie czekam- krzyknąłem w odpowiedzi, ponieważ muzyka stawała się co raz głośniejsza.
W końcu przeszliśmy obok baru, przy którym stało około pięćdziesięciu osób. Z daleka zobaczyłem nasz stolik, a przy nim moich znajomych, miedzy innymi Kian'a i Drew'a, który miał lecieć do Anglii wraz z Ave już za dwa dni.
Dźwignąłem rękę w ich kierunku, pokazując, że już jesteśmy.
- Hej, stary- rzucił w moją stronę Drew, przekrzykując muzykę.
- Siema- przybiłem mu piątkę. - To jest Ave, moja przyjaciółka- przedstawiłem wszystkim moją towarzyszkę.
- Hej- uśmiechnęła się czarujaco. Gdyby można było pieprzyć wzrokiem, Ave dawno byłaby przeleciana przed Drew.
Pete, siedzący obok dwóch panienek, zagwizdał na widok dziewczyny.
Connor i Ricky tylko wytrzeszczyli oczy, kiedy zobaczyli tyłek dziewczyny.
Tylko Kian nie zwrócił na nią uwagi.
- Siadaj koło mnie Ave!- zawołał Ricky, wskazując miejsce między sobą, a Connorem.
- Co ty, daj spokój. Siądź ze mną- zaprosił ją do siebie Pete.
- Chłopaki, dajcie spokój. Ave na pewno siądzie ze mną- poklepał miejsce obok siebie Drew.
- O Boże, chłopaki!- zbeształa ich dziewczyna. W końcu wybrała miejsce obok Drew, a po chwili siedział obok niej również Pete, który porzucił swoje dwie towarzyszki. Usiadłem na przeciwko nich w czarnym fotelu.
Kelnerka podchodziła do nas średnio co dziesięćminut, przynosząc co raz więcej kieliszków czy szklanek z drinkami.
AVE'S POV
Wieczór z każdym wypitym drinkiem mijał szybciej. Otaczający mnie ludzie byli nie mniej pijani niż ja.
Nie raz tego wieczoru wylądowałam na kolanach Pete'a czy Drew. Cóż, nie można ukryć, że oboje są niesamowicie przystojni. Okej, przyznaję. Za dużo wypiłam, ale co z tego? Kto mi zabroni?
Rodzice? Pan prokurator?
- Ave, zatańczymy?- usłyszałam gorący oddech na szyi i natychmiast wróciłam do rzeczywistości.
Siedziałam na kolanach Pete'a. To, że był ode mnie o wiele starszy, nie przeszkadzało mi, by z nim flirtować. Połowa znajomych Jc'ego była ode mnie o wiele starsza. Z resztą, już w Coventry kolegowałam się ze starszymi chłopakami, takimi jak Gerard.
- Chodźmy- odpowiedziałam na jego propozycję. Zeszłam z jego kolan i poprowadziłam za rękę na parkiet, na którym było mnóstwo osób.
Kiedy stanęliśmy na parkiecie, przeskanowałam całe jego ciało. Był ubrany z czarne rurki, białą koszulę i szarą marynarkę. Jego szyję zdobiła czarna mucha. Wyglądał tak seksownie.
Tańczyliśmy przez kilka piosenek. Kilka dziewczyn próbowało do niego dołączyć.
Widać było, ze był prawdziwym kobieciarzem. Już kiedy weszliśmy, siedział z dwoma panienkami.
Na sali cały czas było jasno od mrugających, kolorowych świateł.
- Wyglądasz nisamowicie- szepnął mi do ucha chłopak, muskając moje ucho swoimi wargami.
Zaśmiałam się cicho i podziękowałam mu.
- Chodźmy się napić- uśmiechnęłam się. Musiałam się zrelaksować przed poniedziałkowym lotem do Anglii.
Podeszliśmy do baru, który trochę opustoszał.
- Dwa shoty, proszę!- krzyknął Pete do barmana. Ten tylko skinął głową i podał nasze zamówienie.
Po chwili różowy alkohol wypalał mój przełyk, a Pete poprosił o jeszcze jeden kieliszek. Zrobiłam to samo.
Kilka minut potem śmiałam się z kawału, który opowiadał pijany Pete.
- Chodźmy do naszego stolika- powiedział, kiwając się na nogach.
Przechodząc przez parkiet, klepnął jakąś dziewczynę w tyłek. Dziewczyna była nieźle zalana, więc gdy się odwróciła tylko sie na niego rzuciła.
Przwróciłam oczami i za sprawą alkoholu stwierdziłam, że czas, by poflirtować z Drew.
Podeszłam do stolika, przy którym pojawiło się więcej osób.
Moje miejsce koło Drew było zajęte, więc wcisnęłam sie na fotel obok Jc'ego.
- Gdzie Pete?- zapytał rozbiawiony chłopak, obejmując mnie ramieniem.
- Jakaś laska sie na niego rzuciła- roześmiałam się, a razem ze mną Jc.
- Z czego się śmiejecie?- zapytał Connor.
- Jakaś laska rzuciła się na Pete'a- odpowiedział Jc.
- O Boże, nie- wybuchnął gromkim śmiechem chłopak i natychmiast opowiedział reszcie co wydarzyło się na parkiecie. Już po chwili wszyscy się śmiali, a Ricky'emu kapały łzy rozbawienia z oczu.
- On to ma szczęście!- krzyknął pijany Drew. Nieznany chłopak, który koło niego siedział wstał, więc szybko zajęłam jego miejsce.
- No proszę. Kto to się znów pojawił?- usmiechnął się i przysunął sie bliżej mnie. Aby być jeszcze bliżej, wziął mnie na swoje kolana.- Co ty na to, żeby się jeszcze napić?
Skinełam głową, a Drew podał mi szklankę z drinkiem 'Sex on the Beach'.
Następne co pamiętam z tego wiczoru to tylko urywki. Taniec z Drew. Pocałunek z Drew. Taniec... Czekaj, co?
Pocałowałam Drew?!